Mówisz, że nie powinnam
- twierdzę, że się mylisz.
Mówisz, że nie warto
- po raz kolejny chwytam za ostrze.
Mówisz, że to po prostu złe
- rozcinam dwukrotnie skórę.
Mówisz, że zaczynam wariować
- ja tylko tworzę tarczę,
by przetrwać kolejny dzień,
a z ran wychodzą skrzydła
za słabe, by unieść mnie
w kosmos.
Może teraz przestanę się bać
myśli o wiatrówce.
Może teraz przestanę się bać
myśli o potłuczonym szkle.
Może teraz przestanę się bać
myśli o pełnym strzał szale.
Może teraz przestanę się bać
myśli o dłoniach na szyi.
Może teraz przestanę się bać
myśli, że moje życie runie
jak domek z kart.
Dwie czerwone kreski,
a między nimi stawiam
średnik.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz