Gdy wyznajesz coś, czego nie wiem
Nie wiedziałam, co mam zrobić. Siedziałam przed laptopem i wpatrywałam się w otwartą stronę czekającą na przyjęcie nowego tekstu na blogu. Nie umiałam napisać choć jednego słowa, a wszystko dlatego, że wczoraj, podczas przerwy między pierwszą a drugą połową meczu Anglii i Kolumbii w jednej ósmej finału Mistrzostw Świata usłyszałam coś, co nieźle namieszało mi w głowie.
A miało być tak normalnie. Z racji tego, że będący u nas goście już wyjechali, a kolejni jeszcze się nie zjawili, bo czekają do piątku, Matt i Nick zaprosili na oglądanie kilkoro swoich znajomych. Znałam wszystkich z nich, w końcu nie widzieliśmy się po raz pierwszy. Razem z Vincentem zadbałam o sałatkę i przekąski, byśmy mogli w takim gronie miło spędzić czas i kibicować. Wszystko miało wyglądać normalnie.
I właśnie podczas tej przerwy, w jednym z bloków reklamowych pojawiła się zapowiedź jakiegoś filmu, z której wynikało jasno, że przyszły widz będzie miał do czynienia z miłością między dwójką przyjaciół z dzieciństwa, którzy byli dla siebie pierwszymi miłościami. Oklepany temat, a przyniósł ze sobą pytanie. Nie wiedziałam już, kto je zadał, ale chyba nigdy nie zdołał zapomnieć, jak brzmiało.
- Vin, Tania, a czy wy moglibyście kiedyś zostać parą?
Spojrzałam na przyjaciela, który właśnie przyniósł kolejne butelki z piwem i zasiadł obok mnie. Vincent spojrzał na mnie. Byłam przekonana, że udzielimy takiej samej odpowiedzi.
- Tak - powiedziałam nieśmiało, kiedy mój przyjaciel z pewnością w głosie powiedział: - Nie.
W salonie zapadła cisza. Znowu spojrzałam na Vincenta, on na mnie, a w naszą stronę poleciało polecenie.
- Wyjaśnijcie nam teraz, dlaczego tak, a dlaczego nie.
Oczy Vincenta znowu miały kolor burzowego nieba, a na twarzy malowała mu się powaga.
- Skoro znamy się tak długo, tyle lat mieszkamy pod jednym dachem, znamy wszystkie swoje wady, a wciąż jesteśmy w stanie nie skakać sobie do gardeł, a nawet dobrze czujemy się w swoim towarzystwie, to coś takiego mogłoby się wydarzyć - wyjaśniłam, po czym dodałam: - Ale do tego potrzeba obustronnej zgody i chęci.
Przyjaciel również uważnie mi się przyglądał.
- Nie, bo ona ma Aidena, a bigamia nigdy jej nie bawiła.
Odpowiedź mężczyzny była krótka i zwięzła, zaraz po niej zaczęła się druga połowa meczu i nikt nie wracał do tego tematu. Dość szybko zagapiliśmy się na piłkę, a kiedy Anglia nareszcie wygrała dzięki rzutom karnym, wszyscy byliśmy na tyle zmęczeni, by szybko się pożegnać i rozstać w radosnej atmosferze.
Ale ja nie mogłam o tym zapomnieć. Nawiedzało mnie to we śnie, w pracy nie pozwalało się skupić, a teraz nie pozwalało na znalezienie tematu, na który mogłabym coś napisać.
Czasami należy poddać się rzeczywistości. To dlatego, nie bacząc na nic, zaczęłam nowy, bardzo krótki i chaotyczny tekst, a doniczkowa róża, którą dostałam od najlepszego przyjaciela pod koniec czerwca, objawiła mi jeden ze swoich pączków.
Jakże lubię pisać o ludziach w swoim otoczeniu, nie nazywając ich ani nie szufladkując, a wyodrębniając z ich grona tych, których łączy wspólna cecha. Dzisiaj chciałam opowiedzieć Wam o tych, których wydaje mi się, że znam nawet lepiej niż siebie, a którzy potrafią zaszokować mnie tym, co mówią.
Nie będzie to negatywny wpis, raczej... Mam problem, by go określić. Czuję się mocno zdezorientowana, a gonitwa myśli krąży mi nieuchwytnie po głowie i nie chce dać mi spokoju.
Czy usłyszeliście kiedyś od swojej bratniej duszy, że nie może być z wami w romantycznej relacji tylko dlatego, że spotykacie się bez żadnych zobowiązań z kimś innym? Zaznaczam - spotykacie, a nie tworzycie parę z typowymi randkami, trzymaniem się za ręce i pocałunkami. Ja tak. Jedynym powodem, dla którego pewien mężczyzna nie chce się do mnie bardziej zbliżyć, jest to, że niedawno zaczęłam znajomość z kimś innym.
Co więc robił przez ostatnie lata, gdy byłam sama? Nie wiem.
Jedyne, czego chcę ci dzisiaj życzyć, to tego, abyś nie wstydził się swoich uczuć, kiedy nic nie stoi ci na przeszkodzie, byś pogłębił relację z kimś, kto od dawna jest ci niezwykle bliski. Kto wie, może właśnie w ten sposób przegapisz swoją szansę na szczęście, a tego chyba nie chcesz, czyż nie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz