Tekst powstał jako opowiadanie na konkurs Empik SHORT. Jego wyniki zostały podane do publicznej informacji, więc podaję go poniżej dla uczczenia dziewięciu lat pisania opowieści wszelakich i dzielenia się nimi.
Zawsze zdajesz się być za daleko, niczym w odległym świecie, biegnącym równolegle do mojego. I ta niemożność dotknięcia cię jest dla mnie tak dotkliwa.
Ale przecież tego mogłam się spodziewać – że kiedy wyciągam po ciebie rękę, nie jesteś w stanie jej chwycić, bo jesteś jedynie odbiciem w szybie, które łapię jedynie czasami, kiedy przyjdzie nam jechać tym samym autobusem.
A mimo tego, iż wiedziałam, jak nierealne jest to marzenie, wciąż od nowa, każdego dnia liczyłam na to, że znowu spotkam ciebie i twoje spojrzenie, które rozpalało mnie od środka i dawało powód, by żyć.
Nie liczyłam na to, że to się kiedykolwiek zmieni, przecież byłam tylko nieznajomą, ale i tak tego poranka, czekając na przystanku, będąc zdecydowanie za wcześnie, po cichu modliłam się do bóstwa, które poznałam jako dziecko, a które zdawało się nigdy nie odpowiedzieć, by znowu cię spotkać. Ilość nadziei, jaką byłam w stanie w sobie wzniecić, sprawiała, że każde rozczarowanie wiązało się z upadkiem ze sporej wysokości.
Mimo to wciąż ją miałam, nawet kiedy zorientowałam się, że nie ma cię o tej porze w pojeździe. Nie było w tym nic dziwnego, bowiem nie widywałam cię z rana, sądziłam jednak, że kiedyś się zorientujesz, co robię, i zechcesz sprawdzić, czy szukam cię wzrokiem po oknach również wtedy, kiedy słońce dopiero rozpoczyna panowanie nad dniem.
To było głupie z mojej strony – próby znalezienie wśród ludzi tej jednej osoby o najwspanialszym spojrzeniu – jednak nie umiałam przestać, bo jedynie ty wywoływałeś we mnie podobne odczucia i sprawiałeś, że jeszcze miałam jakiś cel.
Bez twojego spojrzenia o poranku dotarłam przybita do biura, gdzie nic nie mogło zepsuć mojego złego nastroju, choć wielu próbowało. Że ostatni wniosek klienta poszedł dalej z rażącym błędem, że ktoś kolejny raz popsuł kserokopiarkę, że ktoś podał zły adres kurierowi i przez to trzeba dłużej czekać na ważną przesyłkę. Wszystko to mogło po mnie spływać, bo nie czując ciepła od środka, nie próbowałam okazać go nikomu na zewnątrz.
Dlaczego tak bardzo cię pragnę, gdy nie wiem, kim jesteś? To wciąż pozostaje dla mnie zagadką.
20XX.02.9
Nie
można spodziewać się, co przyniesie los, kiedy jego możliwości
są wręcz nieograniczone, a ludzka wyobraźnia nie zdoła stworzyć
każdego scenariusza. Dwoje
ludzi nie będzie w stanie określić, czy kiedykolwiek się
spotkają, mogą za to być zaskoczeni, kiedy ma to miejsce.
Tak
jak ja byłem zdziwiony, kolejny raz dostrzegając cię siedzącą
tuż przed przegubem autobusu, jak opierasz głowę o szybę i
zdajesz się być czymś bardzo zmartwiona.
Zastanawiałem się, czy tak samo wyglądasz rano, czy gdybym wtedy znalazł się z tobą w tym samym pojeździe, również znalazłbym twoje spojrzenie odbite od okna i wzbudzające we mnie dreszcze.
Byłaś i jesteś dla mnie zagadką.
Myślisz, że kiedyś zdołam cię odgadnąć?
Bardzo bym tego chciał.
20XX.02.10
Znowu spróbowałam.
Wiesz, że nadal wyciągam ku tobie rękę? Za każdym razem, kiedy łapię twoje spojrzenie, unoszę nieznacznie dłoń, by tylko spróbować dotknąć twojej twarzy. Zdaje mi się, że możesz coś podejrzewać i dlatego stajesz prawie zawsze w tym samym miejscu, nawet jeżeli akurat jakieś miejsce pozostaje wolne.
Nigdy nie chciałam roić sobie za wiele, ale dzisiejszego wieczoru wydawało mi się, że patrzysz na mnie dłużej i intensywniej. Czyżbyś chciał mnie pocieszyć, dodać otuchy, bo wiesz, że jutrzejsze walentynki spędzę sama?
Nawet nie masz pojęcia, jak bardzo pragnę spędzić jakikolwiek dzień w twoich ramionach i pozwolić ci dać mi zapomnienie.
20XX.02.13
Coś się wydarzyło, prawda? Coś,
co wywołało u ciebie ten smutny wyraz twarzy i kazało łzom
napłynąć do twoich oczu?
Myślałem, że będziesz lśnić
dzisiaj jeszcze bardziej niż zazwyczaj. Że nie będę mógł
oderwać wzroku nie tylko w szybie, ale zmienię zwykłą pozycję i
będę patrzył na ciebie jawnie niczym cielę w malowane wrota. Że
nikt nie będzie chciał przestać być w twoim pobliżu, bo będziesz
przyciągać każdego, nie tylko mnie.
Ale ty byłaś taka smutna, że mocniej zapragnąłem znaleźć się tuż obok, scałować łzy z twoich policzków, głaskać twoje włosy i dać ci wszystko, czego pragniesz. Bo ja pragnąłem cię dzisiaj jeszcze mocniej niż zwykle i chciałem ukarać tego, kto doprowadził cię do takiego stanu.
Ale nie podszedłem. Wciąż bowiem jestem tym tchórzem, który potrafi jedynie obserwować cię przez te kilkanaście przystanków, nim wysiądziesz i dasz się objąć przez zimowy wieczór. Nie jesteś w stanie wyobrazić sobie, jak narzekałem na samego siebie, kiedy wysiadłaś, a fruwające płatki śniegu zaczęły opadać na twój płaszcz. Zniknęłaś szybciej, niż mógłbym ci powiedzieć: „przyjemnych walentynek”.
20XX.02.14
Byłam sama, jak się tego spodziewałam, i w tak złym nastroju, widząc czerwony, słodki, pełen serc wystrój biura, że zrezygnowałam z pomysłu, by samej kupić sobie jakiś prezent dla uznania miłości własnej. Pewnie nawet nie udało by mi się dostać do żadnej kwiaciarni, bo te cały czas pełne były klientów.
Gdybym tylko dała ci się przyciągnąć, czy uczyniłbyś mnie dzisiaj szczęśliwą? Nie wiem, bo nawet cię dzisiaj nie zarejestrowałam. Byłeś w tym autobusie?
Chciałabym
wierzyć, że myślałeś o mnie, że też mnie choć trochę
dostrzegasz.
Ale nie umiem.
20XX. 02.14
Nie
widziałem cię dzisiaj. Znowu.
Jak to możliwe, iż sprawia mi
to fizyczny ból? Przecież nawet cię nie znam. To moje ciało
reaguje niczym w fazie odstawienia.
Wiem, że nie lubię
wracać, kiedy nie jedziesz ze mną. Naprawdę tego nie lubię.
20XX.02.17
Wróciłaś.
Podsłuchałem
cię, choć to nie było moim głównym zajęciem. Musiałem przecież
przyjrzeć ci się, czego mi odmówiłaś mi przez kilka ostatnich
dni.
Złapałaś moje spojrzenie, prawda? Masz świadomość
tego, że i ja wiem, że na mnie patrzysz? Dlaczego ta przejażdżka
nie może trwać dłużej?
Ucieszyłem się, kiedy powiedziałaś
do swojego rozmówcy, z którym konwersowałaś –
miałem
nadzieję, że nie jest to twój chłopak ani żaden mężczyzna,
który mógłby się nim stać i całować twoje wargi zawsze, gdy
tego chce – że
miewasz się już lepiej. Bo i ja mogę mieć się lepiej dzięki
temu.
Wiesz,
że dzisiaj byłem o krok, by się przełamać i znaleźć tuż obok
ciebie? Gdyby nie ubiegła mnie pewna starsza pani, poczułbym twoje
ciepło naprawdę, a nie jedynie je sobie wyobrażając.
Muszę
wreszcie przestać być tchórzem.
20XX.02.21
Dlaczego patrzyłeś na mnie tak intensywnie? Wydawało mi się, że twoje spojrzenie zdoła przebić się przez szybę i za chwilę je stracę.
Dlaczego
nie podszedłeś, skoro wiesz, że cię dostrzegłam i przywołałam
wzrokiem? Czy długo jeszcze mogę jedynie pragnąć cię w moich
myślach?
Ale rozumiem – przegrałeś z pewną starszą
panią. Następnym razem się jednak postaraj, dobrze?
20XX.02.21
Wiedziałam, że zauważysz moje zniknięcie, teraz mogę poczuć się jak ty, kiedy mnie nie było. Nie widziałam cię już dwa tygodnie i zachodzić mogę jedynie w głowę, co też się stało, że tak jest. Zmieniłeś pracę? Zachorowałeś poważnie i leżysz w szpitalu? Powiedzieć, że tęsknię za twoimi spojrzeniami, to jak nic nie powiedzieć – boli mnie całe ciało, bo nie ma cię w pobliżu. To śmieszne, bo przecież jedynie widujemy się w autobusie, taka znajomość, choć ponad trzymiesięczna, nie zdoła przerodzić się w nic więcej.
A mimo to wciąż cię pragnę i wyciągam po ciebie rękę.
20XX.03.05
Kolejny
raz cię nie widziałam, ale to nic.
W końcu mi się
śniłeś.
Twoje dłonie pierwsze mnie do siebie zagarnęły.
Objąłeś mnie tak mocno, jakbyś chciał mnie wchłonąć.
Twój
pierwszy pocałunek był zaledwie jak muśnięcie, niczym dotyk
pierwszego letniego promienia słońca. Nie wiedziałam, czy powinnam
go odwzajemnić –
to mogło mi się tylko wydawać. Ale wystarczyło kilka sekund
przerwy, byś na nowo przylgnął do mnie wargami i obsypał je
pocałunkami, które były wspanialsze od tych, które sobie
wyobrażałam. Cały ty byłeś wspanialszy od tego, co miałam w
głowie na twój temat.
Dałam się porwać we śnie
namiętności i obudziłam się mocno rozkojarzona, z bijącym sercem
i niezaspokojonym pragnieniem.
Kiedy znowu cię zobaczę?
Chciałabym to wiedzieć.
20XX.03.07
Wróciłeś.
To
dlatego miałam łzy w oczach, kiedy nasze spojrzenia spotkały się
i to wcale nie w szybie. Znalazłam cię wzrokiem, kiedy tylko
wszedłeś do pojazdu, i wiem, że mój uśmiech był zbyt szeroki,
by nikt poza tobą nie zwrócił na niego uwagi. Wiem, że inni też
patrzyli, ale w tamtej chwili obchodziłeś mnie tylko ty. Znowu
mogłam na ciebie patrzeć i myśleć o tym, że gdybym była choć
trochę bliżej, wreszcie natrafiłabym dłonią na twoją rękę.
Ale spóźniłeś się – znowu ktoś siedział już obok
mnie.
Czy kiedyś uda nam się spotkać?
20XX.03.11
Gdybym
już cię nie pragnął, zacząłbym w chwili, kiedy dopadłby mnie
twój uśmiech i to pełne radości spojrzenie. Czy wiesz, jak bardzo
mieszasz mi w głowie?
Walczyłem, by móc cię widzieć, ale
siła wyższa wysłała mnie na drugie zmiany. To były ciężkie
tygodnie, które wymęczyły mnie porządnie fizycznie i mentalnie,
ale wystarczyło mi jedynie cię ujrzeć, by o tym zapomnieć.
Czy powinienem wreszcie zapisać kartkę „miejsce zajęte” i umieścić ją obok ciebie, by mieć pewność, że wreszcie znajdę się na tyle blisko, by móc cię dotknąć, nikogo przy tym nie gorsząc? Muszę nad tym pomyśleć.
20XX.03.11
– Jakże pan jedziesz?! – poniosło się z tyłu pojazdu i było jak najbardziej zrozumiałe. Żaden z pasażerów nie spodziewał się tak gwałtownego hamowania.
– Co za bałwan – zamruczał ktoś, a kilka głosów przytaknęło. Jednak niektórzy nie zwrócili uwagi na to niespodziewane hamowanie, które wybiło z przyjętej na miejscu postawy, lecz woleli patrzeć na innych i pogrążać się w ewidentnie brzydkich myślach.
To bowiem można było powiedzieć o mężczyźnie siedzącym po
drugiej stronie przejścia, który nie spuszczał Jej z oka. Patrzył
tak, jak drapieżnik mógł patrzeć na ofiarę, szykując się na
najlepszy moment, by zaatakować. W swoim oczekiwaniu nie zwrócił
uwagi na to, że jemu także ktoś się przygląda. Ktoś, kto
wreszcie postanowił przestać być tchórzem i ocalić osobę,
której pragnie.
To dlatego On zbliżył się i usiadł obok
Niej, bez wahania chwycił za dłoń okutą w rękawiczkę i
uśmiechnął się, kiedy Ona spojrzała na niego zdziwiona.
–
Cześć – przywitał się – przepraszam, że dopiero teraz tu
usiadłem.
Nie wiedziała, co ma powiedzieć. Nie sądziła, że dzień, kiedy
wyciągnie ku niemu rękę, a on ją pochwyci, wreszcie nadejdzie,
ale właśnie to się działo. Między dłońmi przepływał prąd,
serca biły szybciej, a pragnienie siebie mogło w końcu w jakiś
sposób się dokonać.
– Hej. – Tylko tyle była w stanie
powiedzieć.
Kiedy On nachylił się bardziej ku jej twarzy,
oblała się rumieńcem. Nie była pewna, co się wydarzy, zadrżała,
kiedy Jego oddech połaskotał jej policzek, ale nieważne, co by to
było, chciała wszystkiego, co może jej dać.
– Wybacz –
wyszeptał jej do ucha – ale ten mężczyzna przy wejściu obławiał
cię wzrokiem, bałem się, że będzie chciał cię skrzywdzić.
Nie była gotowa na taką troskę, zaczerwieniła się jeszcze
bardziej.
– Dziękuję – odpowiedziała, na co On uścisnął
jej dłoń.
– Nie ma za co. – Odsunął się i trochę głośniej zapytał: – Jak ci minął dzień? W pracy wszystko dobrze?
Zrozumiała, że to wciąż będzie gra, byle wspomniany mężczyzna nie miał wątpliwości, że nie uda mu się dokonać planu, który pewnie sobie zamierzył, wiedziała, jak odegrać swoją rolę.
– Wszystko w porządku, nawet bardzo dobrze dzisiaj było – powiedziała i uśmiechnęła się szeroko. – A jak twój dzień? Powrót na pierwszą zmianę chyba cię ucieszył?
On nie sądził, że aż tak to zauważyła. Jego serce zadrżało,
a spojrzenie złagodniało. Pragnął jej jeszcze bardziej, kiedy już
wiedział, iż ona także go dostrzega.
– Bardzo mnie
ucieszył – odparł z większą mocą – bo znowu mogę cię
widzieć. I wreszcie mogę robić to – dodał, po czym nieznacznie
podniósł ich wciąż złączone dłonie.
Ona uśmiechnęła się łagodnie.
– Mnie też to cieszy.
Kiedy mógł z tak bliska spojrzeć Jej w oczy, trudno było mu skupić się na tym, by patrzeć gdzieś indziej. To dlatego prawie przegapili Jej przystanek, gdyby nie wyrobiony przez kobietę nawyk i naciśnięcie przycisku „stop” przy siedzeniu, pojechaliby dalej. A tak wysiedli wspólnie, pozostawiając w pojeździe mężczyznę, który wcześniej szykował atak, i zapatrzyli się na siebie ponownie, świat wokół nie musiał wcale istnieć.
To Ona odezwała się pierwsza.
– Ja… Ja… Dziękuję za wcześniejszy ratunek, nie wiedziałam,
że ktoś mnie obserwuje.
– Ja też cię obserwowałem, to
dlatego mogłem to zrobić. Nie ma sprawy. Jestem Dawid.
–
Melania.
Jak mieli to w zwyczaju inni ludzie, podali sobie ręce, ale ten gest nie mógł wypełnić całego pragnienia, namiętności, jaką żywili do siebie od tamtego grudniowego wieczora przed końcem roku, kiedy po raz pierwszy złapali swoje spojrzenie w szybie autobusu. Oboje czuli, iż to spotkanie jest szansą i początkiem czegoś nowego, o ile tylko oboje się na to odważą.
To dlatego On wyciągnął dłoń, by dotknąć Jej policzka. Nie wiedział, jak kobieta się zachowa, ale kiedy przytuliła twarz do ręki, nie miał wątpliwości – teraz albo nigdy. To dlatego pochylił się i przywarł wargami do jej ust.
Nie było w tym nic zachłannego, jedynie pierwszy posmak, zaledwie
trzy oddechy, by się odsunąć. Ale Jej zarumieniona twarz i
słyszalne, mocne bicie serca sprawiło, że chciał spróbować Jej
tu i teraz, na tym chodniku. Także i Jej oczy mówiły mu, że chce
tego samego.
Ale to powinno zaczekać, inni ludzie nie muszą
tego widzieć.
To dlatego odchrząknął i zapytał o coś, co
powinien zrobić przed trzema miesiącami, by nie dopuścić do
umierania z pragnienia.
– Wiem, że jest już późno i
pewnie kofeina nie pozwoli zasnąć, ale… Pójdziesz ze mną na
kawę?
– Z największą przyjemnością.
Ujęła go pod rękę, a
On już wiedział, iż jego pragnienie znajdzie ujście, bo Ona mu na
to pozwoli.
Wieczór mógł przejść w noc bez obaw, gdyż ta
dwójka wiedziała już, co robić. Nareszcie.
Dzisiaj wydarzył się cud.
20X.03.19
Dzisiaj wydarzył się cud.
20X.03.19
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz