Menu

środa, 22 sierpnia 2018

#22.08.



Pomoc za jeden uśmiech

     – Cześć! – krzyknęłam, wchodząc do domu. 
     – Hej! – usłyszałam Chloe, która musiała być gdzieś na pierwszym piętrze. – Wróciłaś idealnie, właśnie zaraz będzie obiad.
     – Dzięki!
     To był dość dobry dzień, dlatego się uśmiechałam, wchodząc do kuchni, gdzie nie zastałam Vincenta. Usłyszałam za to dźwięk zamykanych drzwi prowadzących do mieszkania rodzeństwa. Wychyliłam głowę na korytarz i pomachałam przyjacielowi.
Ten zbliżył się do mnie powoli, bym mogła nacieszyć oczy jego widokiem, zatrzymał mniej niż pół metra i pochylił się, by jak zwykle ucałować mnie w policzek.
      – Dzień dobry. Jak ci minął dzień? Jesteś głodna.
     – Jestem bardzo głodna, a dzień minął mi przyjemnie, dziękuję.
     – Co jest powodem tego zadowolenia?
     Odpowiedziałam mu, co się wydarzyło, a co poprawiło mi humor, co Vincent skomentował śmiechem.
     – Skoro dostałaś swoją zapłatę, to teraz leć się przebrać, bo obiad już jest. – Ta zapiekanka pachniała tak ładnie. – A wieczorem oglądamy mecz. I nie chce słyszeć, że nie gra żadna drużyna z naszej ligi, dobrze wiesz, że wroga trzeba poznać jak najszybciej.
     Przewróciłam oczami.
     – Dobrze, dobrze.
     Posłuchałam go i poszłam do siebie, gdzie nie tylko się przebrałam, ale też popełniłam wpis na bloga. Po tym mogłam cieszyć się także i tym wieczorem.

     Od małego wpaja się nam, że należy pomagać drugiemu człowiekowi, kiedy widzimy, że tego potrzebuje. Budzona i pielęgnowana jest w nas empatia. Im starsi jesteśmy, tym bardziej zdajemy sobie sprawę z tego, że nie tylko ludzie powinni liczyć na czyjąś pomoc, ale też rośliny, o które trzeba dbać i wspierać ich rozwój, oraz zwierzęta, które cierpią nie mniej niż my. Wiemy, że mamy pomagać i robimy to, kiedy nadarza się ku temu okazja. Ale czasami pomóc przychodzi spontanicznie. A ceną za nią jest uśmiech.
     Ile to razy komuś w sklepie w kolejce do kasy wyleciały z ręki pieniądze? Pewnie wiele. Wtedy podniesie je ich i wręczenie właścicielowi wydaje się nam niczym, drobiazgiem, za który wystarczy nam „dziękuję”, a uśmiech tegoż właściciela traktujemy jako bonus. Dopiero kiedy spojrzymy na to z perspektywy czasu, dostrzegamy, iż ten błahy uczynek mógł być pomocą dla staruszka, który sam nie dałbym rady się schylić, lub dla spieszącej się osoby, dla której nawet kilkusekundowe opóźnienie w działaniu może nieść ze sobą poważniejsze konsekwencje. Wówczas ten uśmiech okazuje się najlepszą zapłatą i poprawia humor swoim wspomnieniem.
     Życzę ci, abyś nadal – bo wierzę z całego serca, że już to robisz – pomagał, licząc na tę najpiękniejszą zapłatę i sam tak płacił, kiedy ktoś pomoże ci w blahostce. 

1 komentarz: