Menu

środa, 15 sierpnia 2018

#15.08.



Bądź swoją największą inspiracją

     Rytmiczne uderzenia, próba zapanowania nad oddechem. Kolejny bieg w tym miesiącu, kiedy starałam się dowieść sobie,  że potrafię przebiec ten dystans bez robienia choć jednej przerwy. Szło mi dobrze, a meta, do której jeszcze trochę mi brakowało, nie wydawała się być tak daleko, jak przy pierwszym razie.

     Motywacja. Zewsząd słyszymy, że jest ważna w życiu każdego człowieka. Że bez niej część zmian może nie zaistnieć, że bez niej może być nam trudniej spełniać swoje marzenia. Bo motywacja to ten kop wiodący nas do działania. Motywacje mogą być różne, ale ja uważam, że największą motywacją dla człowieka powinien być on sam. Powinien napędzać się każdego dnia, pilnować siebie i dążyć tam, gdzie nieustannie zmierza.
      Kiedyś tak nie myślałam. Szukałam motywacji do zmian w filmach innych ludzi, nawet w poradnikach, aż nadszedł dzień, kiedy w jednym ze sklepów ujrzałam na manekinie niesamowity zestaw ubrań, wprost idealny na jesień. Zbliżał się wrzesień, powrót na uczelnię, a mnie zamarzyło się, by w takim stroju pojawić się w pierwszy dzień zajęć. Był tylko jeden problem - nie wyglądałam najlepiej, miałam boczki. Nie chciałam jednak katować się strasznymi dietami, zrezygnowałam jedynie z alkoholu i słodyczy, a do tego zaczęłam biegać, każdego dnia przynajmniej jedno okrążenie na szkolnym boisku. Nie zawsze było mi łatwo, ale motywowała mnie autowizualizacja siebie w tych ubraniach i dzięki temu się nie poddawałam.
      Udało mi się spełnić to marzenie, w tym outficie pojawiłam się jeszcze kilkukrotnie, a o bieganiu rekreacyjnym nie zapomniałam i co jakiś czas, jak mam towarzystwo, pielęgnuję w sobie ten nawyk.
     Życzę ci, abyś także potrafił stać się dla siebie motywacją i dzięki sobie spełniał swoje marzenia. Nic się przecież nie uda, jeśli sam nie będziesz swoim motorem napędowym.

     Meta została przekroczona. Na plac przed domem wbiegłam z uśmiechem i wykonałam trzy pajacyki, tyle miałam w sobie euforii.
      Nick, który zjawił się dobrą minutę za mną, nie miał za ciekawej miny, do tego oddychał bardzo szybko i ciężko.
     - To nie fair. Dlaczego tobie bieganie nie sprawia żadnych trudności, choć nie biegasz aż tak często, a ja ledwie zipię?
     Wzruszyłam ramionami.
      - Chyba jesteś dla siebie za słabą motywacją - odparłam, po czym poklepałam kolegę po plecach. - Chodź, zasłużyłeś na czekoladowego shake'a i całusa od Chloe.
     Tym razem motywowałam się po to, by w mojej głowie nie zalegało za dużo myśli. Pomagało, choć na chwilę, ale liczył się efekt.
      Kto wie, może za jakiś czas będę się motywować w innym celu i w innym towarzystwie? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz