Zrób coś dla siebie
Ludzi było znacznie więcej, niż się spodziewałam. Żołądek dziwnie mi się ściskał, kiedy przesuwałem wzrokiem po kolejnych osobach, które miały być moimi towarzyszami podróży, i nagle dopadły mnie wątpliwości, czy naprawdę powinnam jechać.
– Może jednak zostanę? Nie będziesz musiał robić wtedy tylu rzeczy sam.
Vincent, stojący tuż obok i pilnujący mojej torby, westchnął ciężko i przyciągnął mnie do siebie jednym ramieniem, by mieć mnie – jak to ostatnio zaczął mawiać – blisko serduszka.
– Wiedziałem, że będziesz wymyślać. Nie zostajesz, Tania. Zapowiedziałaś się rodzicom, bilety w obie strony masz kupione, urlop wzięty, a ja mam dość pomagierów, by mój biznes nie upadł. – Z głową na jego piersi i tak czułam, że się uśmiecha. – Powinnaś w końcu zrobić coś tylko dla siebie po tych ostatnich dziwnych tygodniach, wyjazd do rodziny jest bardzo dobrym pomysłem.
– Chyba masz rację.
Przeczesał palcami moje włosy.
– No jasne, że mam. A przynajmniej dzisiaj i w tej kwestii.
Lubimy być dla innych, jeśli nie jesteśmy całkowitymi istotami egoistycznymi. Pomagamy, wspieramy, poświęcamy swój czas i uwagę innym ludziom, bo daje nam to satysfakcję i pozytywnego kopa. Znacie to uczucie, kiedy ktoś dziękuje Wam nawet za drobną pomoc, prawda? Ach, czy serce w Was wówczas nie rośnie?
Ja znam to uczucie, lubię je, ale z drugiej strony mam tendencję do przeginania. Pomagam więcej, niż pozwala na to mój organizm. Wewnętrzna potrzeba mija się z możliwościami, a przez to miewam wyrzuty sumienia. Jak temu zaradzić? Chyba najlepiej jest co jakiś czas robić coś tylko dla siebie, inaczej blisko się będzie zwariowana.
Dzisiaj właśnie robię coś dla siebie – wyjeżdżam na parę dni do rodziców, by w towarzystwie najbliższej rodziny naładować akumulatory i by po powrocie mieć nowe siły, by pomagać. Choć muszę przyznać, że trzeba mnie było mocno namawiać, bym wreszcie skupiła się na sobie.
Życzę ci, byś poza byciem altruistą umiał dostrzegać w tym świecie siebie i pozwalał sobie na relaks. Bo tylko jeśli zrobisz co jakiś czas coś tylko dla siebie, będziesz w stanie robić coś dla innych.
Pociąg wjechał na peron, a mnie od odwrotu powstrzymywały silne ramiona przyjaciela.
– Nie chcesz, żebym została? – zapytałam, unosząc głowę i odnajdując spojrzenie Vincenta.
Uśmiechnął się i pochylił lekko głowę, bo wiedział, jak zareaguję – zarumienię się i zrobię to, co mi powie. Ech, swoim wyznaniem miłości naprawdę namieszał mi w głowie.
– Nie chcę, byś została, jeśli masz się zachowywać jak zombie. Jedź do rodziców, odpocznij i wracaj, ja tu na ciebie zaczekam.
Jego miękkie wargi dotknęły mojego czoła, a ja wiedziałam, że będzie dobrze. Teraz zrobię coś dla siebie, a po powrocie – kto wie – może będę w stanie zrobić coś dla Vincenta.
To jednak musiało poczekać kilka dni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz