Nie dawaj powodów do traumy
Wiedziałam, że nie będzie zadowolony, ale to nie jego wina czy nawet sprawa, że się tu znalazłam. Spojrzałam na mężczyznę z oznaką, który właśnie starał się spokojnym głosem zebrać zeznanie od nastolatek.
– Mam po ciebie przyjechać? – W słuchawce rozbrzmiało pytanie Vincenta, w jego głosie kryła się troska. Wiedziałam, że się zmartwi, nie musiał jednak tak bardzo tego okazywać, gotowy przyjechać i sam się rozprawić z ekshibicjonistą, który dzisiaj zastawił mi dzisiaj chodnik w drodze powrotnej do domu.
– Nie musisz. Nie wiem, jak długo to jeszcze potrwa, a i tak chcę poczekać na rodziców tych dziewczyn, by z nimi pogadać. Żadnego meczu dzisiaj i tak nie ma, więc z czystym sumieniem mogę wrócić do domu nawet koło dziewiątej.
Chyba nie przekonalam przyjaciela, bo westchnął i odrzekł:
– Będzie już ciemno, więc daj mi znać, a przyjadę, nie chce się martwić, iż przydarzy ci się dzisiaj jeszcze coś więcej.
Uśmiechnęłam się do siebie. Teraz, kiedy wiedziałam, co Vincent do mnie czuje, byłam bardziej zażenowana jego opieką, a jednocześnie bardzo szczęśliwa, że to o mnie martwi się w ten wyjątkowy sposób. Chciałam i planowałam robić to samo dla niego.
– Dziękuję. Dam ci więc znać, do zobaczenia.
Vin także się pożegnał, zakończyłam więc rozmowę i wróciłam do pokoju, gdzie dwie trzynastoletnie dziewczyny – nadal przestraszone i w szoku – opowiadały o tym, co im się przydarzyło. Byłam tego świadkiem, więc siedziałam cicho, gotowa jednak byłam odpowiedzieć na każdą niejasność, jaką wyłapie słuchający ich policjant.
Myślimy, że tak wiele rzeczy, o których mówi się w wiadomościach, nie będzie nas nigdy dotyczyć. Słyszymy i widzimy nagrania z miejsca wypadków, sądzimy przy tym, że coś podobnego się nań nie przydarzy, bo przecież jesteśmy świetnymi kierowcami, a komunikacją miejską nie jeździmy. Coś się dzieje w galerii handlowej w naszej okolicy, ale nas to nie dotyczy, bo my naprawdę bywamy tam gośćmi od wielkiego dzwonu. Ktoś próbował kogoś okraść lub napastować – nas to nie dotyczy, bo przecież jesteśmy tacy ostrożni i w ogóle nie kusimy losu. Zapominamy o tym, że nie musimy go kusić, bo nasz los jest gdzieś już zapisany i to on może postawić nas w sytuacji, której się nie spodziewamy. Co jest ważne? Byśmy my nie stali się w dziwnych okolicznościach czyjąś traumą.
Dlaczego o tym dzisiaj piszę? Bo coś mi się przytrafiło. Wracając z pracy, kiedy dzień jeszcze jasny, choć nadchodzi jesień, drogę na chodniku zastąpił mi jegomość, który nie miał oporów, by odkryć swój płaszcz i pokazać mi się w całej swojej nagiej okazałości. Moja reakcja mogła być jedna – telefon w dłoń i dzwonienie po policję. Inną reakcję miały dwie młode nastolatki, które szły za mną i które do tej pory nie miały do czynienia z męską nagością. Pomyślcie, co czuły, kiedy nieznajomy nie tylko obnażył się na ich oczach, ale – kiedy je dostrzegł – zaczął się zadowalać? Czy taki obraz już teraz, w Waszej głowie, Was nie brzydzi? Te dziewczęta widziały to na własne oczy, teraz obie mogą mieć traumę właśnie przez kogoś takiego. Czy ich rodzice spodziewali się, że coś takiego się wydarzyło. Pewnie nie. Ale się wydarzyło i teraz grupie osób przyjdzie zmierzyć się z konsekwencjami.
Życzę ci, abyś w swojej ostrożności i zachowaniu nigdy nie dał komuś powodu do traumy. A jeśli masz jakieś problemy lub zaburzenia, ponizej podaję numery do instytucji, które mogą ci pomóc.
Udało mi się wrócić do domu dość szybko, ale nie obeszło się bez rozmowy z rodzicami dziewcząt. To doświadczenie uczy mnie, by nawet dzieci szykować na to, co mogą wyrabiać inni ludzie. Będę przestrzegać swoich siostrzeńców, by zawsze w podobnej sytuacji zachować zimną krew i kogoś poinformować, a później zgodzić się na rozmowę z psychologiem, by trauma się nie pojawiła.
Jednocześnie mam nadzieję, że nigdy więcej nie będę świadkiem czegoś takiego. Nie wszystko i nie w każdej ilości człowiek jest w stanie znieść .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz