Menu

środa, 6 czerwca 2018

#06.06



Czasami nic tu nie pomogę

     Żołądek miałam tak ściśnięty, że ból brzucha był jedynym, co mogło mnie spotkać. Nerwy miałam tak napiętę, że reagowałam na każdy ruch i hałas, a rączkę patelni trzymałam tak mocno, że aż zbielały mi palce. Do tego niewiele brakowało, by nadzienie do tarty - szpinak z czosnkiem i serem feta - znalazły się na podłodze. Gdyby nie czujność Vincenta, właśnie żegnalibyśmy się z obiadem.
     - Ostrożnie. - Nie strofował, a tylko ostrzegał. Dobrze wiedział, że nie byłam w humorze, by ktoś mógł sobie mną rządzić. - Możesz już wyłączyć palnik, jest gotowe.
    Sam zajął się ciastem, wykładał nim dni okrągłej blaszki. Tarta na słono to był pomysł Matta, który z braku czasu poprosił o jej wykonanie. Dobrze, że muszę zająć czymś myśli, byle tylko nie oszaleć z niepokoju, inaczej na pewno bym mu odmówiła, w końcu nie byłam jego służącą. 
     - Oddychaj, Tania - Głos Najlepszego Przyjaciela dociera do mnie jak zza muru. - Wszystko będzie z nimi w porządku, nie martw się, przecież mają wspaniałą i odpowiednią opiekę.
    Łatwo mu mówić, to nie jego siostra trafiła nagle do szpitala z krwawieniem, będąc w piątym miesiącu ciąży.

     Bezradność. Stan psychiczny charakteryzujący się brakiem pomysłu na akceptowalne wyjście z trudnej sytuacji oraz zaniechaniem działania lub działaniem z góry skazanym na niepowodzenie. Brzmi bardzo pesymistycznie, prawda? Bezradność. Kolejny element składający się na całość ludzkiego życia. Nie lubimy jej odczuwać, ale czasami znajdujemy się w na tyle kiepskim położeniu, że może być wszystkim, co czujemy.
     To jedno z uczuć, które zawładnęły mną dzisiaj. Choć dobrze wiem, że przez odległość, która dzieli mnie od źródła problemu, nie zdołam go rozwiązać, nie potrafię nie być na siebie zła za to, że nic nie robię, a bezradność jedynie potęguje mój nie za dobry nastrój.
     Czy da się temu jakoś zaradzić? Nie zawsze. Dopóki nie znajdziemy pomysłu lub też ktoś nie przyjdzie nam na pomoc z gotowym rozwiązaniem, uczucie bezradności może nas przygnieść o wiele bardziej. Bywa, że jedynie upływ czasu może być sprzymierzeńcem.
     Życzę ci, abyś rzadko kiedy był bezradny, a jak najczęściej wolny od tego uczucia i idącego za nim poczucia winy. Nie zawsze możemy pomagać i pokonywać problemy jak za pstryknięciem palcami. Ważne, by walczyć i się łatwo nie poddawać. 

     Pod czujnym okiem Vincenta udaje mi się zesłać nadzienie z patelni na ciasto i wstawić obiad do piekarnika. Nie dbając o tym, że na ciemnej koszuli pozostała mu mąka, mężczyzna przyciągnął mnie do siebie i mocno przytulił.
     - Będzie dobrze. - Już chciałam zapytać, czy chodzi mu o Lunę i mojego nienarodzonego siostrzeńca, czy o tartę, kiedy dodał: - Jest silna i do tego pragnie powitać tego malucha na świecie jak my wszyscy. Będzie dobrze, zobaczysz.
     Chciałam w to wierzyć, ale potrzebowałam wtulić się w Walijczyka jeszcze mocniej, by zagłuszyć uczucie bezradności.
     Vin miał rację - z Luną i maleństwem było dobrze, bo przybyto do szpitala na czas. Kiedy tylko zyskałam taką możliwość, zadzwoniłam do siostry. Dopiero kiedy usłyszałam jej głos, odetchnęłam z ulgą. Złe emocje zniknęły, ale o nich nie zapomniałam.
    I chyba dobrze, bo miały mi jeszcze za jakiś czas znowu towarzyszyć. 

1 komentarz:

  1. Mocny, a zarazem piękny tekst. Podoba mi się ostatnie zdanie z felietonu Tanii, choć chyba w sytuacjach bezradności każdemu z nas czasami brakuje woli walki. Cieszę się też, że nie zostawiłaś nas w niepewności co do losu Luny i jej dziecka, bo chyba bym Cię męczyła.
    Następny przeczytam już w domu przed wyjazdem powrotnym do Wrocławia :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń