środa, 2 stycznia 2019

#02.01.



Nie postanawiaj - planuj

     Kartka - odpowiednio zapisana, w różnych kolorach, ale bardzo przejrzysta w swej treści - zawisła na jednej stronie drzwi w pokoju Vincenta, gdzie tak dobrze mi się mieszkało, a ja mogłam wrócić do słodkiego leniuchowania przerwanego ośmioma godzinami w pracy. Bo powrót do stałego rytmu jeszcze nie był mi w głowie.

      Co roku słyszymy to samo, te same hasła reklamowane są jako najlepsze, by stać się noworocznymi postanowieniami. Bo jak to niesie wieść na świecie - "nowy rok, nowa ja". Będąc nastolatką, też przyklaskiwałam temu wyrażeniu, teraz mam do tego inne podejście. I jest ono zdrowsze dla mojej głowy.
      Nie robię postanowień, dokonuję wpisu planów na najbliższe dwanaście miesięcy z podziałem na te, które uda się zrealizować małym nakładem sił i finansów, średnie o odpowiednio większym nakładzie tych dwóch przymiotów i te największe, które może wiele mi zabiorą, może czasem zirytują, ale kiedy zaistnieją, dadzą mi najwięcej przyjemności. Wiem przez to planowanie, co muszę robić, by dojść do wyznaczonych celów, nie czuję też na sobie zbyt dużej presji, bo mogę spokojnie obserwować, jak wykonuję kolejne kroki i ekscytować się, kiedy coś osiągnę. Dzięki planowaniu mogę się realizować, a to jest dla mnie dość ważne.
     W swoim planowaniu nie zapominam o najbliższych i rodzinie, wszelkie wyjazdy w odwiedziny również biorę pod uwagę. Przez to kartka, na której wszystko planuję, jest dość spora, ale cóż - nie dostałam zgody, by wykorzystać ścianę do pisania. Chyba muszę być bardziej stanowcza następnym razem.
    Życzę ci, byś umiał nie tylko tworzyć dla siebie postanowienia - lub też ściągał je z sieci - ale też planował się, bo uwierz - widząc swoje postępy w dążeniu do celu, naprawdę będziesz czuł się lepiej i zobaczysz, że jesteś w stanie coś zrobić. Jesteś wspaniały, tylko to sobie pokaż.

     - Skończyłaś wreszcie? - dobiegło mnie pytanie od strony łóżka, kiedy wpis pojawił się na blogu. Obróciłam się na krześle i uśmiechnęłam do narzeczonego.
     - Skończyłam.
     - No to chodź wreszcie do mnie.
     Nie musiał mnie namawiać. W nowym roku weszłam objęta przez te ramiona, moje usta przyjmowały pocałunki Vincenta, teraz planowałam, by takie wchodzenie w nowy rok się powtórzyło i powtarzało, aż świat się nie skończy. 

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Hope Land of Grafic