środa, 18 kwietnia 2018

#18.04.

    Jeśli szukasz, znajdziesz. Jeśli nie szukasz, to ciebie ktoś lub coś może znaleźć

     Dzień był zbyt upalny jak na wiosenny, bym była w humorze i pozwalała robić sobie psikusy. Nie podobało mi się to, że musiałam jechać na drugi koniec miasta, by tam wziąć udział w kolejnym szkoleniu i spędzić trochę czasu z kierownikiem, który również się na nie wybrał. Dzień nie należał do najmilszych, ale nie skreśliłam go całkowicie, bo przecież miał też i miłe momenty.
     A to wszystko dzięki jednej małej puszce, która pozwoliła mi uśmiechnąć się do człowieka i do słońca. 

     Człowiek jest istotą, która jak inne zwierzęta szuka. Może nie jedzenia, bo większość ludzi ma możliwość udania się do sklepu, gdzie produkty spożywcze tylko czekają, aż się je kupić. Człowiek szuka sensu życia, zagubionych skarpetek, swojego miejsca na świecie, pracy, drugiej połówki, spokoju, odpowiednich słów. Szuka, bo powiedziano mu kiedyś, że jak będzie szukał, to w końcu znajdzie.
     Ale czasami to szukanie może trwać tak długo, że nie przynosi ze sobą znaleziska, tylko frustrację i zszargane nerwy. Czy człowiek powinien wtedy zaprzestać szukania? To trudny do wykonania krok, ale może być tak, że kiedy przestanie się szukać, to, co było tak bardzo poszukiwane, znajdzie się samo? Czy warto czasami tak zaryzykować i pozwolić sobie nie szukać, a dać się znaleźć?
     To dość trudne pytanie. Bo co, jeśli okaże się, że zarzucono poszukiwania na parę metrów przed znalezieniem tego, czego się szuka, a czasu nie da się cofnąć, więc pozostanie tylko żałować? Z doświadczenia wiem, że ludzie nie lubią żałować, że czegoś nie zrobili lub zrobili to byle jak. Po czasie pojawia się gdybanie, że gdyby postąpiono inaczej, życie mogłoby być lepsze, ale że przestano szukać i zadowolono się tym, co było pod ręką, nic lepszego nie przyszło.
     Ale czy poszukiwania warte są tego, byśmy byli zestresowani, czuli nieustanną presję otoczenia, wypłakiwali oczy? Zawieszenie poszukiwań nie jest równoznaczne z rezygnacją i byciem tchórzem. Czasami to tą właściwą drogą, byśmy nie zatracili siebie, nie zniszczyli sobie zdrowia.
     Podczas studiów poznałam wiele nowych osób. Wśród nich była pewna śliczna blondynka, która wręcz desperacko szukała miłości. Zakochiwała się średnio raz na miesiąc, z podobną częstotliwością płakała z powodu złamanego serca. Przez rozpoczęciem ostatniego roku postanowiła zrezygnować z imprez, z randek i z chłopaków w ogóle. Trzy tygodnie później poznała na praktykach innego studenta, który obecnie jest jej mężem i z którym spodziewa się drugiego dziecka.
     Ja gorączkowo poszukiwałam dzisiaj puszki z moim ulubionym napojem. Gdy nie zobaczyłam jej na regałach z innymi puszkowanymi napojami, przestałam szukać, choć nadal mameotalam do siebie nazwę napoju. Wtem obok mnie przystanął pracownik tego sklepu i wyciągnął ku mnie dłoń, w której trzymał poszukiwane przeze mnie picie. Było w innym miejscu ze względu na promocję, ale mnie znalazło i od razu poprawiło dzień.
     Życzę ci, abyś czasami umiał przestać szukać, gdy cię to niszczy, i dał się znaleźć, bo nigdy nie wiadomo, co za tym przyjdzie i co się dalej wydarzy. 
     

1 komentarz :

  1. Płaczę, bo nie ma Vincenta. Gdzie jest Vincent?
    Lubię felietony Tanii. Są takie prawdziwe i mi bliskie, że nie trudno się uśmiechnąć i nieco poprawić sobie humor - jak dzisiaj skutecznie spieprzony przez kogoś, kto nie rozumie, co się do niego po polsku pisze, a niby dorosły i inteligentny - zanim pójdę do pracy. Dziękuję Ci za nie.
    Ale w następnym tygodniu chcę Vincenta. Bo się obrażę.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Hope Land of Grafic